ŚWITEZIANKA. BALLADA
Czwarty utwór cyklu, niewątpliwie jedno z arcydzieł w dorobku Mickiewicza. Jest to historia dwojga młodych ludzi. (Na pewno ludzi? To się okaże…) On ją kocha, ona go mami: wymusza na nim przysięgę wierności, żeby potem, pod zmienioną postacią, uwieść go i zgubić. Można powiedzieć, że jego śmierć czyni zadość sprawiedliwości, wszak przecież „kto przysięgę naruszy, / Ach biada jemu, za życia biada! / I biada jego złej duszy.”. Ballada stawia jednak pytania, które komplikują wydźwięk etyczny całej historii. Dotyczą one istoty odpowiedzialności i kary (bo przecież strzelca uwiodła ta sama osoba, której przysięgał wierność, a która na dodatek nie była osobą ludzką, lecz jakimś potężniejszym od człowieka bytem, perfidnie czyhającym na jego zgubę). Całą balladę przeczytasz tutaj.
Ważne. Świat przedstawiony w Świteziance okazuje się obcy, groźny i rozumowo nie do poznania. Człowiek nie jest jego centrum, jak chciałby oświeceniowy racjonalizm. Z tej perspektywy najważniejsze słowa tej ballady to dwukrotnie powtórzone „nie wiem”. Uświadomienie sobie własnej niewiedzy i pogodzenie się z nią umieszcza człowieka z powrotem w świecie i otwiera go na jego dziwne prawdy.