Język

Ballady i romanse ukazały się w roku 1822 w Wilnie, litewskim mieście leżącym wówczas w Rosji. Co ważne, Ballady i romanse to nie jest tytuł książki, ta bowiem nazywała się Poezye Adama Mickiewicza. By być precyzyjnym, należałoby zatem powiedzieć, że ukazały się one w pierwszym tomie Poezyj. Tom ten możesz obejrzeć tutaj.

Dziwnie brzmiące słowo „poezyj” jest nieużywaną już, czyli archaiczną formą dopełniacza liczby mnogiej rzeczownika poezye. W ciągu 200 lat język polski trochę się zmienił i nie zdziw się, jeśli napotkasz w utworach Mickiewicza nieznane Ci wyrazy. Na pewno umiesz ustalić znaczenie wielu z nich samodzielnie. Wystarczy otworzyć internetowy Słownik języka polskiego i wpisać w okienko wyszukiwania słowo, którego nie rozumiesz. Na przykład w 8. wersie utworu Rękawiczka jest napisane, że „spadły wrzeciądze”. Spójrz, wpisałem do tego okienka wyraz „wrzeciądze” i już wiem, że „wrzeciądz” to było „dawne urządzenie do zamykania bramy”. Urządzenia służące do zamykania bramy opadły, brama się otworzyła i na arenę wbiegły lwy!

Oczywiście nie wszystko trzeba ustalać samodzielnie. Jeśli będziesz korzystać z dobrego wydania wierszy Mickiewicza, to często pomocą będą Ci służyć przygotowane przez historyków literatury objaśnienia w formie przypisów. Polecam Ci szczególnie książkę zatytułowaną po prostu Adam Mickiewicz, Wybór poezyj, wydaną w serii Biblioteka Narodowa nr 6, a opracowaną przez Czesława Zgorzelskiego. Znajdziesz ją na pewno w każdej bibliotece. Oczywiście istnieją też inne dobre wydania Ballad i romansów. Spytaj o nie w szkolnej bibliotece lub w czasie lekcji języka polskiego. To ważna kwestia.

W poszczególnych  balladach  napotkasz  nie tylko wyrazy, których nie rozumiesz, lecz także i takie, które znasz, ale użyte są  w innym znaczeniu. Na przykład w Kurhanku Maryli występuje dziwny „cudzy człowiek”. Gdyby nie kompetentne objaśnienia w przypisach, trudno byłoby się zorientować, że w regionie, z którego pochodził Mickiewicz, słowo to oznaczało obcego.

I to jest druga naprawdę ważna sprawa. Język Mickiewicza różni się od naszego nie tylko tym, że pochodzi sprzed dwu wieków, ale także i tym, że bardzo dużo w nim regionalizmów. Autor Ballad i romansów wie, że w jego stronach mówi się inaczej niż w Warszawie, ale się tego nie wstydzi. Przeciwnie, on świadomie sięga po formy regionalne! „Najrańszy” to u niego „najwcześniejszy”, „ziołka” to kwiaty, „stolowanie” to zrobiony z belek sufit, zaś „wiciną” nazywa rzeczny statek. Tak wygląda jeden z wymiarów romantycznej rewolucji: dowartościowuje ona to, co lokalne i rodzime w języku, dodaje wartości formom odrzucanym przez szkołę, naznaczonym piętnem prowincji, uznawanym przez autorytety z centrum za niezgrabne i świadczące o brakach w wykształceniu.

Tę myśl warto rozwinąć: romantyzm  podejrzliwie spogląda na sztywne reguły, decydujące o tym, że mówić należy tak jak nauczycielka, a nie jak własna babcia, jak prowadzący wiadomości radiowe, a nie jak wujek ze wsi. Oczywiście romantyzm nie odrzuca wszystkich norm językowych ani nie wyraża łatwej zgody na błędy ortograficzne. Zawdzięczamy mu świadomość, że regionalne zróżnicowanie języka nie jest zagrożeniem, lecz wartością.

Skip to content