ŚWITEŹ. BALLADA. DO MICHAŁA WERESZCZAKI

Trzeci utwór cyklu. Jego pierwsze strofy – poprzedzający zawiązanie się akcji opis jeziora – omówiłem w dziale Czytelnik. Aby wyjaśnić zagadkowe zdarzenia, które burzą spokój ludzi mieszkających nad jeziorem Świteź, miejscowy dziedzic zarzuca sieć w głębinę i ku zdumieniu wszystkich obecnych wyciąga stamtąd „nie straszydło wcale”, lecz „żywą kobietę”. Jej opowieść wyjaśnia wszystko: na miejscu jeziora było kiedyś miasto. Zostało ono dawno temu zatopione, zaś jego mieszkanki, „małżonki i córki Świtezi”, „Bóg przemienił w zioła”, żeby nie wpadły w ręce dzikich najeźdźców. Całą balladę przeczytasz tutaj.

Ważne. Każda przestrzeń, nawet najlepiej oswojona, domowa, ma swoje niedostępne miejsca i tajemnice. Zapuszczanie się tam, w tym wypadku eksplorowanie głębin jeziora, może zburzyć porządek świata, ukazać jego inne, niespodziewane oblicze.

Świteź mówi także o romantycznym związku miejsca i czasu. Zarzucanie sieci w jezioro jest jak podróż w przeszłość, minioną i niedostępną, a jednak obecną pod powierzchnią tego co znane i widzialne, niepokojąco bliską, choć niedotykalną.

Skip to content